popularyzacja języka hebrajskiego - klub kultura i podróże - קפה "עברית" פרוייקט - קידום שפת עֵבֶר - מועדון תרבות ונסיעות
projektuje się na waszych oczach. nie używamy, tak jak w hebrajskim, wielkich liter.
hebrajska kafé projekt. nip 6871333133. tel. +48/798866952 hebrajskakafe@gmail.com | pro publico bono - wspieraj i współpracuj
puszka w banku ing 22 1050 1575 1000 0092 5815 0284 - dziękujemy za wsparcie
rok założenia 2018
stoimy po stronie języka. żebyście się wygadali.
2024 ROK JEHUDY AMICHAJA
w hebrajskiej kafé projekt
kawa z hebrajską poezją, prozą, dramą (!), esejem
między pasją idei a rutyną codzienności | tomasz korzeniowski (tekst napisany w 1998 roku)
„Wszystko, co tutaj powstało — syjonizm, Państwo Izrael — zaczęło się w książkach”. To przekonanie Amosa Oza wyrażone na łamach „Modern Hebrew Literature” przed kilku laty, teraz znalazło się na okładce podwójnego numeru tego pisma (20-21/98), poświęconego pięćdziesięcioleciu hebrajskiej literatury. Idzie, oczywiście, o literaturę poczętą wraz z ustanowieniem dzisiejszego Państwa Izrael, by rzecz znów ująć ściślej, literaturę izraelsko-hebrajską, bo i ta pisana w jidisz, choć przez długie pierwsze lata niemile widziana, z diaspory powróciła i w Izraelu swoje miejsce znalazła.
A literatura izraelska to przecież także piśmiennictwo arabskie. Nie mówiąc o językowej mozaice powstałej, jak samo społeczeństwo Izraela, z wielokulturowej diaspory, o czym wyraźnie świadczy wielosekcyjny związek pisarzy izraelskich, z sekcją pisarzy polskojęzycznych włącznie.
Ale powróćmy do literatury hebrajskiej, która od powstania państwa stała się już zjawiskiem wielopokoleniowym.
Jak pisze we wstępie Gerszom Szaked, redaktor omawianego zeszytu, jej „ojcowie” urodzili się w Izraelu w pierwszych dziesiątkach lat tego wieku, albo przybyli tu w dzieciństwie, jak: Chaim Guri, Natan Jonatan, S. Izhar, Mosze Szamir, Aharon Megged, Hanoch Bartow. Wśród urodzonych w latach 30—40 „synów” są : Natan Zach, Izrael Pinchas, Dalia Rawikowicz, Aharon Appelfeld, A.B. Jehoszua, Amos Oz, Rut Almog. Pośród wymienionych przez G. Szakeda „wnuków” znaleli się: Chava Pinchas–Cohen, Ronny Somek, Amir Or, Dawid Grossman, Orly Kastel– Blum, Gidi Newo, Lea Aini, Etgar Keret.
Jehuda Amichaj, z innych względów zasługujący na osobną uwagę, sytuuje się wiekowo w pierwszym, ale literacko w drugim pokoleniu.
„Konfrontacja między pierwszym i drugim pokoleniem zakończyła się i każdy z nich znalazł swoje miejsce pod słońcem. Między drugą i trzecią generacją nie było tak ostrej konfrontacji. To wydanie — pisze redaktor — konfrontuje członków pierwszego i trzeciego pokolenia, by zbadać zmiany, jakie zaszły w literaturze w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat.
Mamy tu zatem przede wszystkim dialogi pisarzy obu pokoleń. Etgar Keret (ur. 1967) rozmawia z Joramem Kaniukiem (ur. 1930), który o swej odmienności wobec jego generacji literackiej mówi „Kiedy powstawała moja generacja pisarzy, byłem w USA. A kiedy wróciłem, nie należałem ani do 'Pokolenia Państwa', ani do 'Pokolenia Palmachu'. Zawsze pisałem inaczej. Nikt nie wyobrażał sobie, że o ocalonych z Zagłady można pisać z humorem, ale ja nie znam żadnego innego sposobu. Żydzi zawsze wiedzieli jak opowiadać dowcipy”. Na co Keret: „Pomijając humor, wielu hebrajskich pisarzy ma poczucie odpowiedzialności, potrzebę przedstawiania spraw niczym komitet parlamentarny. (…) Wszystko co robią ma wielką wagę, bo jesteśmy małym krajem otoczonym wrogami”.
Dorit Rabinian (ur. 1972) na początku rozmowy uprzedza A. B. Jehoshuę (ur. 1936), iż nie będzie z nim rozmawiać o bieżącej polityce, ponieważ tego właśnie się od niej oczekuje. Na pytanie o literacką samotność w pierwszych latach twórczości Jehoszua mówi: „W moim pokoleniu istniało bardzo wąskie grono krytyków. (…) Mieliśmy uczucie, iż od samego początku towarzyszą nam wydawcy, krytycy, literackie autorytety, nam współcześni. Wiedzieliśmy, że mamy krytyków, którym zawsze możemy pokazać swoje teksty”. „Przed drukiem?” — pyta Rabinian, na co Jehoszua: „W trakcie pisania. Mogłem pójść do ich domu i przeczytać pisane właśnie opowiadania. Mogłem pójć do Adiego Zemacha, usiąść w fotelu i czytać. On słuchał i odpowiadał. Nie wspominając faktu, iż moje kontakty z Amosem Ozem i Jehoshuą Kenazem były bardzo bliskie, głębokie, rodzinne i poufałe. Ta przyjaźń obejmuje również nasze rodziny. Czy taka głęboka przyjaźń jest też między wami, młodymi pisarzami?”. Rabinian: „Nie szczególnie głęboka”.
Nissim Kalderon (ur. 1947) zamiast rozmowy z Natanem Zachem (ur. 1930), wybrał kilka fragmentów z jego esejów, głównie z „Z niebieskiego notesu”. „Kiedy zacząłem pisać w latach 50., poezja była jedynym rodzajem literackim, mającym za sobą poważną tradycję. Hebrajska proza miała historię niespecjalnie bogatą, jakichś siedemdziesięciu, czy osiemdziesięciu lat. Wartościowych biografii, czy dramatów prawie nie było. (…) Poezja ma tradycję biblijną, kontynuowaną przez pajtanim (poetów religijnych), potem jest Złoty Wiek w Hiszpanii i we Włoszech, poezja Oświecenia (Haskali), Bialik i jego pokolenie, Szlonski. Alterman, przeciw któremu buntowałem się, przyszedł po tym wszystkim. Poezja miała przodków, to była tradycja i moda. Przeciw niej można by stowarzyć alternatywną tradycję”. (…) Dzisiaj jest inaczej, nie duszność, lecz szarzyzna. Życie codzienne jest materialistyczne i nie uduchowione. Rzeczywistość nie buntuje się — ona nie słucha. Młodzi poeci nie mają publiczności. Odpowiada słuchową rejteradą, zapatrzeniem się do wewnątrz.”
Z ostatniej pary rozmówców, Nawa Semel (ur. 1954) przeczytała książkę Uri Orlewa (ur. 1931) napisaną dwa lata przed jej narodzinami. Była to jedna z niewielu książek jej dzieciństwa o Holocauście. Ona, sabra, dziecko ocalonych z Zagłady. On, urodzony w Warszawie, po dzieciństwie spędzonym pod okupacją niemiecką, w ukryciu, w warszawskim getcie, w Bergen–Belsen, od 1945 roku mieszka w Jerozolimie pisząc książki dla dzieci. Nawa Semel w swoich książkach dla dorosłych i dla dzieci zajmuje się wpływem Zagłady na społeczeństwo izraelskie.
Kolejne części pisma poświęcone takim tematom, jak krajobraz, miłość, dzieciństwo, między kibucem i miastem, Zagłada, wojna, imigracja, krytyka społeczna, prezentują utwory (bądź ich fragmenty) skomponowane także na opozycji pokoleniowej pisarzy, wśród których znajdujemy takie pary jak: Natan Jonatan i Chawa Pinchas-Kohen, Szlomo Nican i Cruja Szalew, T. Carmi i Tamir Greenberg, Nissim Aloni i Itamar Lewi, Jehuda Amichaj i Hezi Leskli, Aharon Megged i Dorit Abusz, Ozer Rabin i Ronit Lajbermensz, Jonat oraz Aleksander Sened i Etgar Keret, Amir Gilboa i Dwora Amir, S. Izhar i Gidi Newo, Chaim Guri i Amir Or, Hanoch Bartow i Lea Aini, Ben–Cion Tomer i Eitan N. Glass, Beniamin Tammuz i Orli Kastel–Blum, A. Hillel i Ronni Somek.
Najogólniejsze wnioski z tej rozległej literatury sugerują, iż literatura izraelska, po okresie narodowego przebudzenia i pozbawieniu złudzeń, zajęła się obserwacją warunków powszedniego życia i zastosowania ich w codziennej walce z życiową rutyną.
Większość cytowanych tu nazwisk polskiemu czytelnikowi mówi niewiele. Co, gorsza, jeśli docierają do nas w ostatnich latach jakieś książki z Izraela, to głównie poprzez przekłady z angielskiego, czy niemieckiego. Preferowany Amos Oz, pierwszą i ostatnią literą imienia i nazwiska łudzi, iż na nim zaczyna się i kończy współczesna literatura izraelska, w rzeczywistości znacznie bogatsza i w nazwiska i w zjawiska. Obawiam się, niestety, iż długo jeszcze czekać będziemy na możliwość poznania jej wartości literackiej, idei, rzeczywistości jaką kreuje poprzez doświadczenia pięćdziesięcioletniej państwowości, będącej największą przygodą i wyzwaniem w historii Żydów od lat tysiąca. Nawiasem mówiąc, polskiemu czytelnikowi, zanim pozna tych lat pięćdziesiąt, może dobrze zrobiłoby poznanie czegoś z owego tysiąca. Nie mówiąc o ostatnich stu latach, kiedy spora część hebrajskiej i żydowskiej literatury powstawała tu, w Warszawie, Krakowie, Wilnie i Lwowie.
Tomasz Korzeniowski