popularyzacja języka hebrajskiego - klub kultura i podróże - קפה "עברית" פרוייקט - קידום שפת עֵבֶר - מועדון תרבות ונסיעות
projektuje się na waszych oczach. nie używamy, tak jak w hebrajskim, wielkich liter.
hebrajska kafé projekt. nip 6871333133. tel. +48/798866952 hebrajskakafe@gmail.com | pro publico bono - wspieraj i współpracuj
puszka w banku ing 22 1050 1575 1000 0092 5815 0284 - dziękujemy za wsparcie
rok założenia 2018
stoimy po stronie języka. żebyście się wygadali.
2024 ROK JEHUDY AMICHAJA
w hebrajskiej kafé projekt
dudu topaz
dudu topaz| דודו טופז
przełożył z hebrajskiego tomasz korzeniowski. niepublikowane gdzie indziej
fasolki | שעועית
(skecz)
On: Rywka...
Ona: Co?
On: Widziałaś co piszą w gazecie?
Ona: Co?
On: „Mąż zabił żonę po złapaniu jej z kochankiem”.
Ona: Co się dzieje na tym świecie. Kiedyś tak nie było.
On: To prawda.
Ona: Kiedyś szanowało się współmałżonka, nie zabijało za każdą zdradę. (Przerwa). Jakub, pamiętasz, jak się pobraliśmy - ile to już lat? Czterdzieści dwa? Wówczas obiecaliśmy sobie nie zdradzać się.
On: Pewnie, że pamiętam.
Ona: I powiedzieliśmy sobie, że kiedy któreś zdradzi, musi włożyć ziarenko fasoli do puszki.
On: Pamiętam, pamiętam.
Ona: Jakub...
On:Co?
Ona: Co powiesz na to, żebyśmy otworzyli puszki teraz?
On: Rywkełe...
Ona: No, co ci zależy, Jakub. Dziś to już niewiele zmienia.
On: Rywkełe, to nie jest właściwa chwila, naprawdę!
Ona: Jakub, co ci zależy! Idź, przynieś swoją puszkę.
On: Ale ty też przynieś swoją! (Otwiera swoją puszkę, w której są trzy ziarnka).
Ona: Trzy! Trzy razy, Jakub!!! Kto to, ta fasolka?
On: Pamiętasz, Rywkełe, w czterdziestym dziewiątym, kiedy pojechałaś do Tyberiady odpocząć po operacji, byłem trzy miesiące sam. To nie takie łatwe dla mężczyzny. Pamiętasz Miriam, siostrę Jankele?
Ona: Pewnie, że ją pamiętam! Miriam Szczerański. Jak mogłabym jej nie pamiętać? Latem byliśmy razem na jej pogrzebie.
On: Słusznie, widzisz - umarła, wszyscy umierają. Czy to dzisiaj takie ważne?
Ona: Ważne! Bardzo ważne! Ja w sanatorium po operacji, a on flirtuje z Miriam Szczerański, świeć Panie nad jej duszą! No, dalej! A to kto? (Pokazuje na drugą fasolkę).
On: To? To Hasia.
Ona: Jaka Hasia?
On: Hasia!
Ona: Hasia Deuwer?
On: Hasia Deuwer!
Ona: Ale ona umarła siedem lat temu!
On: Ale wtedy była żywa! I to jeszcze jak żywa!
Ona: Wstydź się, Jakub! A to kto, to ziarenko?
On: Rywka, naprawdę, po co się teraz denerwować?
Ona: Nie zmieniaj tematu - kto to?
On: Pamiętasz, w pięćdziesiątym ósmym, kiedy jeszcze byłem w Obronie Cy wil nej, mieliśmy duże ćwiczenia, i nagle zobaczyłem, że w jednym z domów świe ci się światło. Wszedłem na górę, była tam pewna kobieta. Już nie pa miętam, jak się nazywała. Bała się cokolwiek robić z prądem, więc wyłą czy łem jej prąd sam i potem w ciemności i w hałasie alarmu pomyliłem się, było ciem no, i...
Ona: Żebyś tak miał ciemność w oczach!
On: No, naprawdę, Rywkełe, nie warto się denerwować.
Ona: To okropne!
On: Rywkełe...
Ona: Co chcesz?
On: Może teraz ty otworzysz swoją puszkę i zobaczymy ile jest u ciebie.
Ona: No dobrze, otwórz.
On: Pusta!
Ona: No pewnie, że pusta!
On: Ani jednej fasolki!
Ona: No pewnie! Co ty sobie myślisz, że ja jestem Miriam Szczerański, albo Hasia Deu wer?
On: Świeć Panie nad jej duszą.
Ona: Oby leżały obie obok tej, co się bała prądu!
On: Rywkełe!
Ona: Co?
On: Rywkełe, popatrz mi prosto w oczy!
Ona: No dobrze, niech już będzie, czy to dzisiaj ważne. Chcesz prawdy - proszę: pamiętasz, kiedy było oblężenie, nie było nic do jedzenia...
On: Tak...
Ona: A ja przez dwa tygodnie, co dzień, dawałam ci zupę fasolową...
On: Rywkełe!
Ona: No, pewnie. Ty nie pytałeś skąd mam fasolę! Ciebie to nie obchodziło! Dawałam tobie fasolę, którą ja oszczędzałam, i nie zawsze było mi przyjemnie z tego powodu... Najważniejsze, że ty miałeś co jeść!